-Nie zdradzę - powiedziałem.
Spojrzała na mnie.
-Diablo...
-Tak się nazywam.
Wziąłem amulet delikatnie w pysk i powiesiłem na szyi wadery.
-Zdradzę tylko tyle,że zasłużyła na niego osoba dla mnie ważna,bardzo ważna - pocałowałem ją w policzek po czym wzbiłem się w powietrze,aby znów opaść na piasek kilka metrów dalej.Po chwili na niebie pojawiły się ciemniejsze chmury.
-Zaraz będzie padać - powiedziałem podchodząc do samicy.
-Skąd to wiesz?
-Ciemne chmury na niebie zwiastują na 99% deszcz.
Zanim to wypowiedziałem lunęło.Chciałem ją jakoś uchronić,więc rozprostowałem skrzydło i posłużyłem się nim jak parasolem.
-Niedaleko widziałem jaskinię,może chodźmy tam?
Spojrzałem na nią.
-Jasne...
Wydawała się jakaś taka zamyślona.Nie chciałem wnikać w temat.Kilka minut później byliśmy na miejscu.Za pomocą magii rozpaliłem ognisko.Sprawiłem także,że przed nami pojawił się jeleń.
-Jak ty to...?
-Magia.
Uśmiechnąłem się do niej.
Przejrzałem się w kałuży.Widziałem swój pysk z grzywą,która opada na oczy,że prawie nic nie widać.Zbliżyłem się do ognia.Czupryna wyschła.Revenge leżała w kącie.
-Rev...
Podszedłem do niej wolno (myślałem,że zasnęła).Popatrzyłem na nią.Otworzyła oczy,ale nadal była odwrócona do mnie tyłem.Ogień oświetlał co nieco jej głowę,więc widziałem,że z jednego z jej oczu kapnęła łza,która od razu wsiąknęła w glebę.
~Czy ja coś zrobiłem nie tak?~ pomyślałem
Mój wzrok błądził po jaskini,nie wiedziałem czy podejść i przeprosić czy może nie podchodzić,bo może jest na mnie zła.Położyłem się obok niej tak,że mój pysk był obok jej.
-Powiesz mi co się stało?
Nie odpowiedziała tylko jeszcze bardziej zamknęła się w sobie.Spojrzałem na nią.Odszedłem w drugi kąt.Położyłem się pyskiem do ogniska.Czułem,że coś jest nie tak,ale jak się zapytać?Zamknąłem oczy i zacząłem rozmyślać.Po chwili poczułem dotyk i ciepło.Otworzyłem oczy i spojrzałem na swój bok.Leżała na nim Rev.Uśmiechnąłem się w duchu.
-Miękki jesteś - powiedziała cicho.
-To przez futro - zaśmiałem się.
Wiedziałem,że to ten moment.
-Revenge dlaczego uroniłaś wtedy łzę.Czy to przeze mnie?-zapytałem.
-Nie mówmy o tym teraz...dobrze?
-Oczywiście.
Spojrzałem jej w oczęta.
-Masz bardzo ładny kolor oczu - uśmiechnąłem się.
-Dziękuję.
Spojrzeliśmy po sobie.
-Przepraszam za to na plaży - powiedziałem - Wiesz...za ten pocałunek...
Uśmiechnęła się.Pogadaliśmy jeszcze chwilę i poszliśmy spać.Rano obudziłem się obok Rev.Czy ja ją obejmowałem skrzydłem?!Moje skrzydło zakrywało ją w połowie.Wziąłem je delikatnie,aby nie obudzić wadery.Udało się.Rozprostowałem kości.Wyszedłem przed jaskinię,aby się rozejrzeć.Słońce delikatnie muskało moje futro.Obróciłem się.Wadera jeszcze spała,postanowiłem skombinować coś na śniadanie.Ruszyłem na polowanie.
Zakończyło się ono moim sukcesem.Złapałem małą sarnę.Idealna na śniadanie dla dwojga.Samica miała nadal zamknięte oczy.Położyłem ofiarę obok i położyłem się,patrząc na samicę.Po chwili przebudziła się.
-Dzień dobry.Dawno wstałeś?
-Hej.Nie,niedawno.
-Chwila,chwila...Gdzie moje skrzydło?
Czyżby wiedziała,że ją obejmowałem...
-Czyli wiesz - zaśmiałem się.
-Tak,ciepło mi było.
Popatrzyła na sarnę.
-A to co?-zapytała.
-Śniadanie a'la Diablo,na plaży.
Spojrzałem na nią.Po chwili zaczęliśmy jeść.
Kilka minut później pozbyłem się resztek z jaskini.
-Diablo...
-Tak?
Revenge słucham? Trochę się rozpisałem ;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz