Chodziłem niespokojnie,bo coś nie dawało mi spać.Księżyć świecił na ciemnym niebie.
-Blacky...-usłyszałem przed sobą jakiś nieznajomy głos.
Było naprawdę ciemno,ale z barwy głosu wynikało,że to wadera.
-Blacky ...synku...
Warknąłem. Podszedłem bliżej dziwnego dźwięku.
-Kim jesteś?
-Jestem twoją matką Black...
Spojrzałem w ciemność,która mnie otaczała.
-To nie prawda,nie mam matki!-warknąłem.
Wadera zbliżąła się powoli,ale pewnie.Widziałem już jej zarys.Po chwili widziałem jużcałą sylwetkę.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz