Widziałem światełko,ale to nie takie światełko w tunelu tylko światełko jakby przed moim łbem.Poczułem,że ktoś obok mnie leży.
-Zecora?-wyszeptałem.
Uśmiechnąłem się lekko.
-Miałaś odejść,anie wracać...Czemu tego nie zrobiłaś?
-Nie chciałam cię zostawiać.
Uśmiechnąłem się.
-Ale miałaś iść...i tak poza tym to jakim ja cudem gadam z Tobą skoro nie żyje?
-Żyjesz,ten kamień przekazał ci swoją moc...
Spojrzałem na kamyk.Nadal leżeliśmy obok siebie.Po chwili jednak ruszyłem się i wstałem.Lekko chwiejnie zacząłem iść.
-Gdzie idziesz?
-Trzeba łapy rozprostować.
Zec? Nie zostawiłem ;'D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz