Drugiego dnia wstałem bardzo wcześnie. Chciałem iść na trening. Choć była mgła, mi to nie przeszkadzało. Gdybym chciał mugłbym ją usunąć...moim żywiołem pogody. Ale poćwiczę dziś żywioł cienia a we mgle będzie się prezentował perfekcyjnie. Tak przypuszczałem. Ruszyłem biegiem do Magicznego Lasu. Kiedy tak biegłem usłyszałem szelest.
-Grrr....
Warknąłem cicho i pobiegłem dalej. Słońce jeszcze nie wstało. To była wręcz idealna pora. Ale jak zwykle ktoś musiał mi przeszkodzić. Jakaś wilczyca biegnąc natknęła się na mnie...
(Jakaś WILCZYCA???)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz