piątek, 18 lipca 2014

Od Kasy

Drugiego dnia wstałem bardzo wcześnie. Chciałem iść na trening. Choć była mgła, mi to nie przeszkadzało. Gdybym chciał mugłbym ją usunąć...moim żywiołem pogody. Ale poćwiczę dziś żywioł cienia a we mgle będzie się prezentował perfekcyjnie. Tak przypuszczałem. Ruszyłem biegiem do Magicznego Lasu. Kiedy tak biegłem usłyszałem szelest.
-Grrr....
Warknąłem cicho i pobiegłem dalej. Słońce jeszcze nie wstało. To była wręcz idealna pora. Ale jak zwykle ktoś musiał mi przeszkodzić. Jakaś wilczyca biegnąc natknęła się na mnie...
(Jakaś WILCZYCA???)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz