Black Demon uderzył o ziemię z niemałym hukiem. Wzbił w powietrze mnóstwo butwiejących liści. Byliśmy zbyt daleko od jaskiń watahy i nie zdążyłabym zamieść Black Demona do medyka...
-Nie, nie ma mowy, jeszcze za wcześnie na wąchanie kwiatów od spodu-warknęłam. Spróbowałam nastawić mu połamane kości. Za pomocą magii udało mi się uleczyć niektóre obrażenia... Black Demon jęknął, otworzył na chwilę oczy ale znowu je zamknął. Leczenie go bardzo mnie osłabiło. Zdołałam jedynie wykrzyczeć mu w twarz:
-Nie pozwolę ci odejść tak łatwo! Wiem, że nie lubisz, gdy ktoś ci rozkazuje, ale nigdzie się wybierasz!
Black Demon? Jest bardzo źle?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz