wtorek, 8 lipca 2014

Od White Demon

Moją watahę nawiedziła wojna.Zaatakowano nas z północy po czym niedobitków próbowano zgładzić.Ocaliłam ja i mój brat - Kovu.Nigdy nie zapomnę tego widoku.Krew moich bliskich i znajomych na futrze.Byłam czerwona.Kovu ledwo oddychał i po kilku dniach zmarł wypowiadając ostatnie słowa do mnie:
-Uciekaj.Przeżyj.Jak jedno z nas ma żyć to ty.
Miałam łzy w oczach,które po chwili spadały na ziemię.Chciałam odwrócić kontinuum czasoprzestrzenne,aby to wszystko się nie zdarzyło,ale nie umiem,nie mam takiej mocy.Ostatni raz go pocałowałam i zaczęłam szlochać jak szczeniak,któremu zginęła zabawka.Położyłam się obok niego i nie przestawałam płakać.Minęło kilka dni,a ja wciąż nie przestawałam,gdy nagle coś,a raczej ktoś mnie dotknął.To był mój brat,ale jakim cudem?!
-Kovu!
Wstałam i otarłam łzy.
-White...Nie płacz i chodź za mną.
Posłusznie podążyłam za nim.Dotarliśmy do jakiegoś lasu i wtedy on powoli zaczął zanikać.
-Kovu nie...nie opuszczaj mnie!-wykrzyczałam przez łzy.
-Siostrzyczko,będę zawsze przy tobie,pamiętaj.Tutaj zaczniesz nowe życie.
Poczochrał mnie po sierści i zniknął.Weszłam głębiej do lasku.Zobaczyłam 2 wilki siedzące obok siebie.Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam iść powoli w ich stronę,
-Yhm...
Odwrócili się do mnie.
-Cześć...-powiedziałam lekko spięta,bo ich nie znam! - Jestem White Demon.
Popatrzyli na mnie,ale nie przejmowali się moją obecnością.
-Jestem Kasa,a to Vaskes...
Spojrzałam na nich.
-Miło mi poznać-powiedziałam cicho.
-Co ty taka jakaś...?-powiedział Kasa.
-Co tutaj robisz?-zapytał drugi.
-Duch mojego brata mnie tu przyprowadził,mam tutaj żyć,ale nie wiem jak....Jest tu może jakaś wataha lub coś w tych klimatach?-zapytałam.
-Tak.Jestem Alfą...-odpowiedział basior o biało-czarnym umaszczeniu.
-Czy pozwolisz mi tutaj dołączyć?

Alfo pozwolisz mi się tu osiedlić?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz